Starszy Fidel Castro

„Fidel Castro nie żyje” – wpis tej treści pojawił się na Twitterze, z miejsca wywołując ogromne poruszenie w sieci. Sensacyjne doniesienia, które lotem błyskawicy rozprzestrzeniły się wśród internautów, okazały się jednak nieprawdziwe, a kubański dyktator najprawdopodobniej ma się dobrze.

Pogłoska o śmierci Fidela Castro pojawiła się na Twitterze w nocy z poniedziałku na wtorek (czasu polskiego). Jak donosi portal Latin America News Dispatch, nieznani autorzy wpisu powoływali się na nieoficjalną informację zdobytą przez „Cuba Press”. Problem w tym, że nigdzie w sieci nie można było znaleźć żadnej wzmianki na ten temat.

Wszystko zaczęło się jeszcze 29 grudnia, gdy dominikański dziennikarz Santiago Contreras opublikował w sieci zdjęcie rzekomo przedstawiające martwego El Comandante. Jednak autentyczność fotografii była mocno wątpliwa.

Serwis 20Minutos.es wyraził przypuszczenie, że Cuba Press może odnosić się do „The Cuba Free Press Project”, organizacji non-profit z siedzibą w Miami na Florydzie, która publikuje artykuły i komentarze kubańskich opozycyjnych autorów. Lecz szef projektu Juan Granado zdementował te informacje i oznajmił, że nic o tym nie wie. Milczały również oficjalne media państwowe na Kubie.

Nic więc nie wskazywało na to, by sensacyjna wiadomość była prawdziwa. Także dziennikarze zajmujący się problematyką kubańską pozostali sceptyczni. Według portalu Latin America News Dispatch, jednemu z publicystów udało się nawet skontaktować z anonimowym przedstawicielem władz w Hawanie, który zdementował twitterowe rewelacje.

Do tej pory nie jest jasne, kto rozpętał burzę i w jakim celu to zrobił. Niektórzy eksperci od cyberbezpieczeństwa spekulują, że cała sprawa może być intrygą służącą rozsiewaniu nowego wirusa komputerowego. Tak właśnie było w sierpniu ubiegłego roku, czyli ostatnim razem, gdy pojawiły się podobne pogłoski. E-maile z informacją o śmierci Castro były zainfekowane złośliwym oprogramowaniem.

Fidel Castro zrezygnował z władzy na rzecz swojego brata Raula w 2006 roku z powodu pogarszającego się stanu zdrowia. Od tamtego momentu został już uśmiercony co najmniej kilka razy. Tym razem jednak zamieszanie zbiegło się z dwiema ważnymi dla kubańskiego dyktatora rocznicami – przejęciem władzy na Kubie 1 stycznia 1959 roku i ekskomuniką rzuconą na niego przez papieża 2 stycznia 1961 roku.

wp.pl (2012-01-03)