W przeddzień rewolucji liczba wykształconych lekarzy na Kubie sięgała 6 tysięcy. Oznaczało to, że na jednego lekarza przypadało tysiąc mieszkańców. W tamtym czasie nie był to najgorszy wskaźnik, jednak generalnie sytuacja w ochronie zdrowia nie była zadowalająca. Na Kubie w ogóle nie było systemu ubezpieczeń zdrowotnych – leczenie było płatne i drogie, co w praktyce pozbawiało niższe warstwy społeczeństwa dostępu do profesjonalnych usług medycznych. Jest to jedna z przyczyn bardzo wysokiego poziomu umieralności niemowląt w połowie lat pięćdziesiątych – sto na tysiąc mieszkańców.
Zaraz po rewolucji około połowa wszystkich kubańskich lekarzy wyjechała z kraju, jednak dzięki przemyślanym działaniom władz sytuację udało się nie tylko opanować, ale i znacząco poprawić. Obecnie w kubańskiej służbie zdrowia pracuje 350 tysięcy ludzi (przy 11 milionach mieszkańców). Za ojca kubańskiej medycyny uważa się Che Guevarę – to właśnie on, będąc z zawodu lekarzem, położył fundamenty pod kubański system opieki zdrowotnej. Obecnie jest on jednym z najlepszych na świecie. Fakty mówią same za siebie: pośród wszystkich krajów Ameryki Łacińskiej to właśnie Kuba (najbiedniejszy kraj!) ma najniższy poziom umieralności niemowląt – siedmioro na tysiąc mieszkańców (dla porównania w Rosji ten wskaźnik wynosi osiemnaścioro na tysiąc). Więcej, uboga z punktu widzenia standardów europejskich Kuba corocznie przyjmuje i z powodzeniem leczy tysiące maleńkich pacjentów z całego świata, przy czym w większości przypadków leczenie odbywa się całkowicie bezpłatnie. Kubańscy lekarze są światowymi liderami w wielu dziedzinach medycyny, np. ortopedii, leczenia zapalenia opon mózgowych, zapalenia wątroby typu B, raka piersi, choroby Parkinsona i szeregu innych ciężkich schorzeń.
Na początku lat dziewięćdziesiątych rząd kubański zatwierdził państwowy program „dzieci Czarnobyla”, dzięki któremu tysiące ukraińskich i białoruskich dzieci, cierpiących w wyniku napromieniowania, mogło przejść na Kubie bezpłatną kurację. W licznych przypadkach przynosiła ona naprawdę zdumiewające rezultaty. Jest to po części zasługą profesjonalizmu kubańskich lekarzy, po części zaś – specyficznej atmosfery panującej w tamtejszych ośrodkach zdrowia. Czym innym jest leżeć w ponurym sowieckim szpitalu, czym innym – w przytulnym domku nad brzegiem morza, w cieniu królewskich palm, codziennie kąpiąc się i opalając, i w ten sposób odrywając się na jakiś czas od medycznych zabiegów i obserwacji.
Medycyna kubańska bardzo cierpi na skutek embarga nałożonego przez Stany Zjednoczone. Te ostatnie robią wszystko, by zabronić wszelkim spółkom, mającym amerykańskie przedstawicielstwo, dostarczania na Kubę jakichkolwiek towarów, włączając w to antybiotyki i strzykawki jednorazowe. Niemniej jednak wszystkie kubańskie szpitale, zwłaszcza dziecięce, wyposażone są w najwyższej jakości sprzęt medyczny. Wyjaśnienie jest dość proste: dokładnie połowa dochodów walutowych Kuby przeznaczana jest na zaspokojenie potrzeb służby zdrowia.
Fakt, że mimo strasznych gospodarczych trudności kraj ten zdołał zachować tak zadziwiający system służby zdrowia, jest w istocie zdumiewający.